Aleksander Matejko - Wspomnienia


POD KOMUNĄ

____________________________________________________________



We wczesnych latach piecdziesiatych szalal stalinizm i zycie towarzysko-intelektualne istnialo w Warszawie dla nas bepartyjnych tylko prywatnie, z okazji imienin i innych uroczystosci, ktore usprawiedlwialy zbieranie sie. Jako swiezo upieczeni absolwenci uniwersytetcy laknelismy wymiany mysli i stad nasze spotkania byly w miare regularne. Dyskutowalismy rozne ksiazki, glownie w jezyku angielskim, a jeden z nas, pedagog Czesiek Czapow, nawet pisal ksiazke. W naszym gronie byl jeden pracownik Polskiej Akademii Nauk, zreszta ujawniony czlonek podziemia politycznego, ktory namawial nas, abysmy sporzadzili statut i wybrali formalnie zarzad. Ja oponowalem i wiekszosc mnie poparla, ze przeciez ta droga latwo mozemy zostac rozpoznani przez UB. I rzeczywiscie w 1953-cim roku ta wlasnie zlowroga instytucja rozpoczela przeciw nam sledztwo, gdzie miedzy innymi posadzono nas o chec najecia samolotu i zrzucania z niego ulotek do slaskiej klasy robotniczej wzywajacych ja do powstania przeciw komunie. Na szczescie w miedzyczasie nastapila duza czystka odgorna w UB i cale sledztwo wstrzymano. A o malo co znalezlibysmy się na rozprawie pokazowej jako wrogowie ludu.

Niedlugo potem Czesiek namowil mnie i innych na bywanie w Staromiejskim Domu Kultury gdzie zbierano się aby dyskutowac rozne tematy. Potem zreszta okazalo się, ze byla to inicjatywa Informacji Wojskowej konkurujacej z UB. Dyskutowalismy rozne tematy nas pospolu interesujace, a byli wsrod nas artysci, literaci, dziennikarze, naukowcy. Przy pierwszej okazji wyborow zarzadu pozbylismy się odgornych opiekunow i ustanowismy samodzielny Klub Krzywego Kola (od nazwy ulicy na Starym Miescie), ktory odegral znaczna role w tworzeniu opozycji i prztrwal do lat 1960-tych. Wyglosilem tam dwa odczyty: jeden na temat kultury mieszkaniowej w Polsce a drugi na temat biurokracji. Nasze zebrania dawaly okazje do sformulowania szeregu postulatow, z ktorymi wprawdzie wladze nie liczyly się, ale ktore przynajmniej mogly zostac wspolnie omowione. Jeden z nas, Witold Jedlicki, opublikowal w paryskim Instytucie Literackim ksiazke wlasnie o naszym Klubie.

Sam Klub przetrwal do lat 1960-tych i zanim zostal zlikwidowany przez wladze zdolal wytworzyc atmosfere wzajemnego poszanowania i nie zakrzykiwania innych. Niektorzy profesorowie uniwersytetcy lub panowscy uczestniczyli mniej lub bardziej regularnie pospolu ze swymi studentami. Oczywiscie, na dluga mete rzadzaca komuna nie mogla tego strawic, zwlaszcza ze czlonkami Klubu staly się tez niektore dygnitarskie dzieci, pozniejsi przywodcy opozycji.

Ostrosc dysput, w ktorych zywo uczestniczylem, bynajmniej nie wywolywala miedzy nami jakichs glebszych animozji. Doswiadczenia osobiste kolegow pracujacych bezposrednio z mlodzieza wykolejona (Czapow i Manturzewski) stanowily dla nas wazny krok do uswiadomienia sobie roznych paradoksow socjalizmu panstwowego, o ktorych uprzednio wogole nie pisano, choc kazdy z nas spotykal się przeciez z przestepstwami wsrod mlodziezy. Stalym czlonkiem i bywatlcem Klubu byl tez Jan Wolski, starzec z dluga siwa broda, wybitny spoldzielca i moj mistrz na tym wlasnie polu spoldzielczym, gdyz szykowalem się do kariery w polskiej spoldzielczosci, ale stalinizm zdmuchnal mi z przed nosa caly ten ruch spoleczno-gospodarczy.









Spis treści